Znam dyslektyków, którzy ze względu na dysleksję mają problemy z prawidłową wymową, co nie przeszkadza im w byciu bardzo dobrymi tłumaczami pisemnymi. Spotkałam się jednak ostatnio ze szkodliwą, moim zdaniem, opinią, że bycie dyslektykiem powinno dyskwalifikować daną osobę ze studiów filologicznych. Jak się na to zapatrujecie?
Sharing is caring, show love and share the thread with your friends.
Skoro ktoś ma dysleksję to jak może zostać tłumaczem pisemnym? Ona często wiąże także z problemami z pisaniem. Takie osoby moga czytać wolniej, składają wyrazy... Jestem zdania, że ktoś, kto nie potrafi poprawnie pisać nie powinien pracować ze słowem... Takie jest moje zdanie. A co do wady wymowy, jeśli nie jest to duża wada to da się to wpracować u logopedy, jeśli tak, wyklucza to tłumaczenia ustne.
Moim zdaniem człowiek z dysleksją nie powinien być skreślany jako student filologii. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie starał się o karierę tłumacza ustnego, jeśli jest świadomy swoich ograniczonych możliwości. Może za to zostać wspaniałym tłumaczem pisemnym - tak jak wspomina Autorka wątku. Co to w ogóle za pomysły? ;)
Dyslektyk na pewno będzie miał trudniej na takich studiach, ale nie trzeba ich od razu skreślać Co do prawidłowej wymowy, to jeśli naprawdę jest na tyle kiepska, że nie da się tego zrozumieć, to zawsze pomóc może dobry logopeda. Większość wad wymowy można po prostu wyleczyć, więc warto też o tym pamiętać.