Pytanie dla żeńskiej części forum (chociaż punkt widzenia tej drugiej jest również mile widziany): jak zapatrujecie się na sfeminizowanie słowa, takie jak "tłumaczka" czy "psycholożka"? Znam wiele pracujących zawodowo kobiet, które nie wyobrażają sobie, żeby być nazywane "tłumaczkami", "logopedkami", czy te "pracownicami". Uważają, że brzmi to śmiesznie i mniej poważnie niż męskie odpowiedniki. Jak zapatrujecie się na tę sprawę?
Sharing is caring, show love and share the thread with your friends.
Uważam, że rozdzielenie nazw zawodów na damskie i męskie byłoby dobre. W Czechach np takie odpowiedniki funkcjonują i zą używane na codzień. Profesor- profesorka, prezident- prezidentka. Brzmi źle? Wg mnie bardzo dobrze. Tak to powinno się rozdzielać.
Moim zdaniem jeśli są to odpowiedniki, które funkcjonują już od jakiegoś czasu, to dlaczego by się nimi nie posługiwać. Czy tłumaczka brzmi mniej poważnie niż tłumacz? Tak się przyzwyczailiśmy do patriarchatu, że niektórym ciężko z niego wyjść.A czy pielęgniarz to śmieszne słowo? Bo pielęgniarka już nie ;)