Odkąd jestem wyłącznie tłumaczem, często łapię się na tym, że w czasie wolnym myślę o czekającej mnie dnia następnego robocie. Czy miewacie podobnie? Jak radzicie sobie z tym problemem? Dodam, że pracuję w domu i po 17:00 wyłączam pocztę i telefon, ponieważ klienci potrafili dzwonić na okrągło, nawet po 20:00.
Czy ktoś z Was zmaga się z podobnym problemem? Może nieprzewidywalność zleceń i nieregularność ich otrzymywania wpływa na ten stan? Jak odzyskać poprawny 'work-life balance'?
Sharing is caring, show love and share the thread with your friends.
Jeśli chodzi o kontakt z Klientami - w stopce mailowej mam dokładnie podane godziny, w których można się ze mną skontaktować - potem wyłączam telefon (i mojego czasu wolnego bronię jak niepodległości). Początkowo było to trudne (i często jest nadal!), ale opłaca się.